Artur Miziński fot. kul.pl |
(...) Biskupi diecezjalni zadeklarowali, że Kościół w Polsce utworzy wkrótce cztery, a być może nawet pięć regionalnych centrów ochrony dziecka pokrzywdzonego na skutek przestępstw pedofilii ze strony duchownych. Ich celem będzie udzielanie wparcia i odpowiedniej specjalistycznej informacji (medycznej, psychologicznej i prawnej) ofiarom przestępstw seksualnych, których sprawcami byli duchowni.
Sekretarz generalny KEP bp Artur Miziński (biskup lubelski, wykłaowca KUL) podkreślił, że potrzeba zorganizowania takich ośrodków wynika także z faktu, że na terenie Polski działa już silnie organizacja „Nie lękajcie się!”, negatywnie ideologicznie nastawiona do Kościoła.
Nastawia się ona znacznie bardziej na uzyskiwanie odszkodowań od Kościoła za pomocą procesów sądowych, niż na pomoc ofiarom. „Natomiast inicjatywa Konferencji Episkopatu idzie w tym kierunku, aby ofiara była zawsze na pierwszym miejscu" - podkreślił (kosciol.wiara.pl, 26.08.2014).
[Innymi słowy biskupi otwierają centra również dlatego, że nie chcą płacić odszkodowań ofiarom gwałcicieli w sutannach; ofiarom tym pomaga niezależna od biskupów i wymagająca od nich odpowiedzialności finansowej organizacja "Nie lękajcie się", co czyni z niej wroga ideologicznego hierarchów - red.]
chyba kazdy myslacy czlowiek, jest negatywnie nastawiony do polskiego kosciola i calego tego czestochowskiego jarmaku.
OdpowiedzUsuńDla każdego myślącego człowieka od początku jest jasne, że tutaj nie chodzi o żadne "dobro" ofiar tzw. "księży-pedofilów", tylko o osłabienie Kościoła pod względem finansowym i wizerunkowym.
OdpowiedzUsuńPS. Albo Anna Dryjańska nie rozumie słowa "gwałt", albo - z całą premedytacją - używa sformuowania "gwałcicieli" w niewłaściwym, propagandowym kontekście - nie każde niepożądane zachowanie seksualne jest zgwałceniem!
Dla każdego myślącego człowieka jest jasne, że to ofiary księży-pedofilów wiedzą najlepiej, jakiego rodzaju pomoc/zadośćuczynienie jest im potrzebna/e i czy kiedykolwiek chcą mieć cokolwiek wspólnego z urzędnikami kościelnymi. I owszem, nie zawsze chodzi o zgwałcenie dziecka przez księdza - czasami chodzi "tylko" o rękę księdza w dziecięcych majtkach.
Usuńobawiam się, że pani Anna użyła słowa gwałt całkiem poprawnie - "Zgwałcenie – zmuszenie drugiej osoby do obcowania płciowego, poddania się innej czynności seksualnej lub wykonania takiej czynności przez jedną lub wiele osób, posługujących się siłą fizyczną, przymusem, nadużyciem władzy, podstępem lub wykorzystujących niemożność wyrażenia świadomej zgody przez daną osobę." Stąd też - owszem, nawet wsadzenie łapy w majty jest gwałtem...
OdpowiedzUsuń