Jerzy Stroba |
(...) W imieniu rządu i lewicy Premier [Oleksy - red.] zapewnił, że istnieje wola zawarcia kompromisu co do artykułów [Konstytucji - red.] dotyczących światopoglądu i Kościoła - choć być może ze strony kościelnej nie jest ona wyraźnie dostrzegana. Intencje koalicji można streścić w dwóch punktach: by Konstytucja została uchwalona i by była wspólną sprawą całego społeczeństwa, nie zaś własnością którejkolwiek ze stron.
Abp Stroba wyraził pogląd, że w debacie nad ratyfikacją konkordatu przywódcy lewicy zbliżyli się do stanowiska Kościoła. Zrozumienie widać zarówno wypowiedziach Pana Premiera, jak i pana Aleksandra Kwaśniewskiego. Wydaje się, że mamy wspólnych przeciwników, emocjonalnie zaangażowanych, niepatrzących na rację stanu. Istnieje zatem potrzeba wspólnego skoncentrowania się na rozładowaniu niekorzystnej atmosfery wokół konkordatu. (...)
Abp Gocłowski stwierdził, że nie chodzi tu o emocje, ale o wolę polityczną ze strony większości parlamentarnej. Niezrozumiałe jest ciągłe odwoływanie się do rzekomych trudności np. w sprawie pochówku, mimo że ta kwestia jest zupełnie oczywista.
Bp Pieronek uznał, że jest wprost niepoważne, by rząd reagował na tego typu wątpliwości. (...)
[Protokół z posiedzenia Komisji Wspólnej, 03.04.1995 | źródło: Borecki Paweł, Janik Czesław (oprac.), Komisja Wspólna Przedstawicieli Rządu Rzeczypospolitej Polskiej i Konferencji Episkopatu Polski w archiwaliach z lat 1989-2010, Wydawnictwo Sejmowe, Warszawa 2011, s. 106]
Jak widać niezaprzeczalnie największa organizacja przestępcza na świecie do dziś straszy nas zabobonem i karze ludziom przepraszać, za to że są ludźmi. Pamiętajmy, że dzisiejsi wyznawcy bękarta zwanego Jezusem wierzą w świętość książeczki nazywaną Biblią, którą napisali ludzie uważający, że ziemia jest płaska a wiedza ówczesnych pisarzy o otaczającym ich świecie była mniejsza niż wiedza dzisiejszego sześciolatka uczącego się w zerówce. Wchodzimy im do tyłka,bez mydła.
OdpowiedzUsuńTak zajrzałem do wos dla gimnazjalistów i co ciekawego tu piszą;
OdpowiedzUsuńPrzeciwstawieniem dla państwa laickiego jest państwo wyznaniowe, czyli takie, w którym panuje ścisła zależność między religią (Kościołem) i strukturami państwowymi – zasady wynikające z religii znajdują odzwierciedlenie w życiu społecznym, politycznym i ekonomicznym, przenikają do struktur państwowych. Mamy wówczas do czynienia z „fuzją struktur państwa ze strukturami danego wyznania”. Termin „państwo wyznaniowe” stosuje się jako określenie potoczne.
Tego typu państwo z reguły mają w ustawie zasadniczej zapis o uprzywilejowanej pozycji i roli w państwie jednej religii lub konkretnego Kościoła. Kościół uznany za oficjalny cieszy się poparcie i wsparcie ze strony władz państwowych – często jest dotowany z budżetu państwa, może liczyć na wiodące miejsce wśród wszystkich wyznań, co nie oznacza, iż posiada nieograniczone możliwości. Na Kościół centralny także nałożone są pewne ograniczenia, wynikają one m.in. z uznania prawa obywateli do swobody wyznania i sumienia oraz z zakazu dyskryminacji ze względów religijnych. Czasem funkcjonuje tzw. wyznaniowość otwarta, czyli gwarancją wolności wyznania dla wszystkich obywateli przy jednoczesnym braku równouprawnienia religii w państwie.
Kraje muzułmańskie - szariat
W świecie islamu zachodzi ścisły związek islamu z państwem, nie funkcjonuje tu rozdzielenie życia religijnego od świeckiego. Władza świecka jest darem od Boga (początek takiej tradycji dał Mahomet), przez co w krajach islamskich nie ma podziału na organy i instytucje świeckie i religijne.
Stopnień powiązania życia społecznego, świeckiego z islamem jest różny w określonych państwach muzułmańskich. Najmniejszy związek struktur państwowych z religijnymi występuje w Turcji, która sporo czerpie z tradycji europejskich – ustawa zasadnicza tego kraju ustanawia świecki charakter państwa, natomiast najsilniejszy wpływ struktur religijnych na życie państwa obserwujemy w Iranie, gdzie władzę państwową dzierżą duchowni. Są to skrajne przypadki, większość państw muzułmańskich jest pomiędzy tymi dwoma postawami.
Charakterystyczne dla funkcjonowania krajów islamskich jest stosowanie się do szariatu. Szariat (arab. szari'a(t) – droga prowadząca do wodopoju) to prawo religijne, zgodnie z którym regulowane są wszystkie dziedziny życia prywatnego i społecznego obywateli. Źródłami tego prawa są: Koran (święta księga islamu), sunna (przykład czynów i praktyk Mahometa, który wyznacza obowiązki współczesnego muzułmanina), kijas (wnioskowanie przez analogię), idżma (jednomyślne postanowienie prawników islamskich lub ummy, czyli wspólnoty islamskiej).
Tak więc myślę że ogromnym nadużyciem jest polskę nazywać państwem europejskim, kulturowo to my jesteśmy bliżej bliskiego wschodu i fundamentalizmu islamskiego, niż demokracji europejskiej i jak fundamentalizm religijny uważa demokracje za wroga.
UsuńWrogość Kościoła wobec demokracji przetrwała do dnia dzisiejszego. W 1994 roku obiegła świat informacja o egzotycznym sojuszu jaki dyplomacja Watykanu zawarła z fundamentalistami islamskimi na konferencji demograficznej Organizacji Narodów Zjednoczonych w Kairze, w celu zablokowania uchwał końcowych tej konferencji popieranych przez Stany Zjednoczone i państwa Wspólnoty Europejskiej. Rok później, na światowej Konferencji ONZ w Sprawach Kobiet w Pekinie, powtórzył się podobny scenariusz: Watykan popierany przez kraje muzułmańskie wystąpił przeciw Zachodowi, który encyklika Evangelium vitae Jana Pawła II określiła jako "cywilizację śmierci".
Konferencje w Kairze i Pekinie ujawniły rzeczywiste wyobcowanie Kościoła katolickiego z kultury europejskiej. Okazało się bowiem, że w kwestiach obyczajowych więcej łączy Watykan z fundamentalizmem islamskim, aniżeli Parlamentem Europejskim w Strasburgu lub Radą Europy w Brukseli. Co więcej, na konferencjach w Kairze i Pekinie okazało się także, iż Kościół w swej nieustępliwej walce z państwem demokratycznym(traktowanym ponownie - po upadku komunizmu w 1989 roku - jako wróg numer jeden) gotów jest do zawierania sojuszy ze swymi niedawnymi wrogami religijnymi z islamem na czele.
Ruch ekumeniczny, uznany przez II Sobór Watykański za dopuszczalną formę kontaktów z niekatolickim światem zewnętrznym, nie przyniósł - jak wiadomo - żadnych znaczących rezultatów w sferze religijnej i nie przyczynił się w istotny sposób do rzeczywistego zbliżenia chrześcijańskich "braci odłączonych". Tym niemniej oddał on Kościołowi niebagatelne usługi jako narzędzie polityczne służące zwalczani demokracji. To zaś, że najlepszym sojusznikiem katolicyzmu stał się w ostatecznym rozrachunku islam,a nie protestantyzm lub prawosławie ukazało dobitnie, iż w swym obsesyjnym "śnie o potędze" kuria rzymska wyobcowała się na dobre nie tylko ze świeckiej kultury Zachodu, lecz także z chrześcijaństwa - a ściślej rzecz biorąc z tego, co jeszcze z chrześcijaństwa pozostało.
Anonimowy4 stycznia 2015 11:03,
UsuńChapeau bas