Jeden naród, jeden Kościół, jedno sumienie

.

Marek Jędraszewski: Grozi nam niszcząca fala neopogaństwa

Bp Marek Jędraszewski Łódź
Marek Jędraszewski
fot. Marek Zakrzewski
Rok 2015 | Marek Jędraszewski (biskup łódzki):

Jesteście powiewem nadziei, że fala neopogaństwa, która nam zagraża i jest tak niszcząca, nie ostoi się wobec tych, dla których Jezus wcale nie jest śmieszny, a jego przykazania wobec Boga i bliźniego budują prawdziwie silny, oparty na twardych fundamentach, ład społeczny. (...)

Współcześnie być chrześcijaninem to wstyd. Ale my wiemy, że to On ma rację. Nie może być zachodniej kultury i Europy bez chrześcijaństwa. Odrzuca się powołanie człowieka, kobiety i mężczyzny, a to Bóg ma rację (ekai.pl, 06.01.2015).

***

Komentarz redakcji:

Oś sporu polega na tym, że pan Jędraszewski nie chce pogodzić się z tym, że jego bóstwo decyduje tylko o jego powołaniu. Inni kształtują swoje powołanie w oparciu o swoją wiarę lub jej brak, wartości, przekonania. Na tym polega demokracja.

14 komentarzy: Leave Your Comments

  1. "Współcześnie być chrześcijaninem to wstyd."

    1/ O, Jędraszewski zabiera głos nie tylko w imieniu katolików ale także troszczy się o prawosławnych, protestantów, ewangelików, ... i wszelkie inne odłamy chrześcijaństwa, które w przeszłości KK tak zaciekle zwalczał.

    2/ Jędraszewski myli się, straszy, kłamie.

    Nie ma w głównym nurcie świeckości wrogości wobec wiary i religii. Nikt nie naśmiewa się z wiernych. Żaden katolik nie powinien się wstydzić swojej wiary, jeżeli żyje zgodnie z dekalogiem.

    Natomiast katolik powinien się wstydzić swoich biskupów "zbójów i złodziei" oraz swoich postaw, kiedy staje w obronie pedofilów w sutannach, zwolenników przemocy (szczególnie wobec kobiet), kłamców i malwersantów, kiedy daje posłuch oszczerstwom, plotkom, pomówieniom płynącym z ambony, kiedy wyłączają swój rozum.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, trochę wstyd, być chrześcijanem, bo jaki człowiek który ma sumienie, pójdzie do instytucji, która wiekami ludobójstwo czyniła?. To tak jak ja bym zaczął nagle kochać wujcia Stalina i głosić, zarzekać się, iż komunizm to naprawdę jedyne dobre dobro. No ludzie patrzyli by nieufnie, podejrzewając ,czy nie zerwałem się z psychiatryka. No to jak ja mam obecnie patrzeć na takiego katolika?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście wstyd i obciach być katolikiem. To tak faktycznie jak by swoim robić koło kupra, czyli zgadzać się na ich dewiacje, wymysły i nie wiadomo co jeszcze. To takie jakby dawanie cichego przyzwolenia, że to co wyprawiają jest ok.
      Zauważ ilu ludzi za komuny pluło na kościół, bo tak było trzeba, bo zero awansu, zero posłuchu by było, kościół był be i basta. Jak odeszła komuna, większość dostała pierdolca na kościół i czym prędzej składa łapki bo znów korzyści będą, tylko oczywiście dla tych nawróconych. Czyli koło fortuny się kręci, nie ważne jakim i czyim kosztem, ważne że coś skorzystają. Najgorsza jest ta dwubiegunowość. Tylko padalce polityczni robią coś podobnego i to naszym kosztem.

      Usuń
    2. Nieprawda, kler nie był za komuny prześladowany, kościoły budowali jak nigdy, zdarzały się jakieś tam pojedyńcze ochyły, ale kler za komuny miał się wyśmienicie, to teraz propaganda fałszuje historie jak ciężko był prześladowany, a zaczeli wyć, jak odnajdywano w zatrwarzającej ilości księży współpracujących z SB. Szpicel to był często kapłan. I teraz jak popatrzysz na afery kleru, to za tymi aferami, z ziemią przykładowo, ktos stał, stał SB-ek. Ci co za komuny cenzurowali, teraz z ramienia kleru " prostują" historie i nazywają siebie dziennikarzami niezależnymi. Mentalność komusza i katolicka jest identyczna, tylko sztandar innego koloru i ci co za komuny byli biczami partii teraz są biczami moralnymi, byle by katować ludzi utopiami.

      Usuń
    3. Krótko mówiąc,z jednego gó --a żeśmy się wyrwali a wpadli w drugie gó --o.

      Usuń
    4. Katolicyzm vs. Bolszewizm

      Filozof i sowietolog Innocenty Bocheński twierdził, że partia bolszewicka to imitacja struktury Kościoła katolickiego. W drugą stronę to też tak działa?
      Oczywiście, że tak. To tylko w pierwszym odczuciu wydaje się absurdalne. Ale gdy się przyjrzeć bliżej strukturze, sposobowi funkcjonowania, emocjom, do których się odwołują zarówno katolicyzm, jak i bolszewizm, okaże się, że takie porównanie nie jest żadnym nadużyciem semantycznym. To jest po prostu fakt społeczny. Pisał o tym nie tylko Bocheński. Pararele między bolszewizmem a katolicyzmem analizował również słynny francuski filozof i socjolog, Raymond Aron. W wydanej w 1955 roku książce „Opium intelektualistów” zawarł krytykę złudzeń żywionych przez intelektualistów XX wieku, ich wiary w mity lewicy, rewolucji, proletariatu, ich bałwochwalczego stosunku do historii wyposażanej w uniwersalny sens i konieczne prawa. Ale opisał także ich alienację ze społeczeństwa i poszukiwanie zakorzenienia w świeckich formach religijności, jakimi są ideologie wypełnione dogmatami.

      https://pl-pl.facebook.com/notes/nowy-ateizm/katolicyzm-vs-bolszewizm/503772016366996

      Usuń
    5. Witold Gombrowicz;

      Czyż istnieje jakikolwiek wspólny język pomiędzy mną , a zapamiętałą w
      wierze katoliczką? Cokolwiek bym powiedział, ona przymierzy to do
      swojej doktryny. W niej wszystko jest już roztrzygnięte ,gdyż ona zna
      już ostateczną prawdę o wszechświecie -co sprawia, iż jej
      człowieczeństwo ma zupełnie odmienny charakter, i z mojego punktu
      widzenia, niezmiernie dziwaczny. Aby z nią dojść do ładu musiałbym
      skruszyć te jej ostateczne prawdy -ale im bardziej stanę się dla niej
      przekonywujący , tym bardziej będę szatański i tym szczelniej ona zatka
      uszy. Nie wolno jej dopuszczać zwątpienia ,racje moje staną się
      właśnie pożywką jej credo quia absurdum.
      Tutaj zaś nasuwa się groźna analogia . Gdy rozmawialiście z komunistą -
      czy nie mieliście wrażenia , że mówiliście z ¨wierzącym¨? Dla komunisty
      także wszystko było załatwione ,on był w posiadaniu prawdy , on
      wiedział . I, co więcej , wierzył, i co więcej jeszcze ,chciał wierzyć .Choć go przekonywaliście ,on nie dał się przekonać, gdyż oddał
      się Partii: Partia wiedziała lepiej , Partia wiedziała za niego.
      Czyż nie wydaje się wam , gdy wasze słowa odbijają się od tego
      hermetyzmu , jak groch o ścianę , że właściwa linia podziału biegnie
      między wierzącymi a niewierzącymi ?

      Usuń
  3. Czytam wypowiedzi hierarchów kościelnych na blogu pani Anny i odnoszę wrażenie że klechy swoich wiernych uważają za tępych idiotów.Absurd goni absurd i absurdem pogania,myślę że osiągnęli dno.

    OdpowiedzUsuń
  4. Robert.
    Ja nie pisałam, że kler był prześladowany, bo to ludzie byli przez klera prześladowani. Sama mam w rodzinie przykład z 1964r gdzie mój wujek miał stanowisko partyjne i jak posłał córke do komunii, miał nieprzyjemności z tego powodu.
    Ówczesne rządy dbały o to chociażby,żeby procesje i inne święte wymysły, nie paradowały po ulicach. To było dobre, kto chciał łaził na procesję i sobie krążyli wokół kościółków.
    Teraz tak się rozbydlili, że powyłazili na ulice a Ty możesz stać w korku bo przecież procesja idzie. Nie powiem im od zawsze jest bogato ale za komuny trzymano ich z dala od tego, czym sie nie powinni panoszyć, przynajmniej to było sprawiedliwe. Nigdy nie twierdziłam, że kościół był prześladowany, zawsze jest i było odwrotnie bo to kościół jest najcięższym rasistą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basia
      To jednak był ciężko prześladowany, nie mogli z buciorami ludziom do majtek wchodzić :-) I to powodowało że był jednak trochę inny, bo teraz to pycha władzy.

      Usuń
    2. Okres PRL, to jeden z nielicznych, jak nie jedyny okres kiedy biskupi i księża musieli się liczyć ze społeczeństwem, z normalnymi ludźmi, bo sami byli odsunięci od władzy.

      Usuń
    3. To nie było przesladowanie tylko sprowadzanie kleru tam, gdzie ich miejsce. Mi to nie przeszkadzało, zawsze czułam niechęć, ale tolerowałam jako tako, uznając, że kto potrzebuje ten sobie chodzi na msze i ok. Teraz nienawidze, wszedzie te czarne łapska, wszędzie pyski pchają a ich bezczelności nie ma końca.
      Święte krowy watykańskie sa tak rozpasane, że można by na nich całe elaboraty pisać, jednak to za mało.
      Oni nie walczą o nas, walczą o samych siebie. Za wszelką cenę chcą odrzucać nowe, pchając się ze starymi przesądami tzw tradycją.
      Brak demokracji i równości, byłby dla nich idealny.
      Działają jak cichy morderca w białych rękawiczkach.
      Do ładu społecznego nie trzeba żadnych idei zacofanego kleru.
      Kler jednak cały czas robi wszystko, żeby ten ład rozwalić, żeby było tak jak chcą, według ich ciemnoty.
      Nic tylko pogratulować Watykanowi takiej marnoty.



      Usuń
  5. Ten "twardy fundament wiary", do ktorego referuje, to pewnie sredniowieczna Swieta Inwizycja.

    OdpowiedzUsuń